18 sie 2015

Jak zacząć współpracować z firmami? Jak zarabiać na blogu? Praktyczne wskazówki dla początkujących blogerów.

Zaczynasz pisać bloga. Z czasem klaruje ci się wizja Twojej pracy, zdobywasz grono czytelnicze, budujesz swoją społeczność. 

Wraz z biegiem czasu, zaczynają pojawiać się propozycje współpracy. 

Jak zacząć współpracować? W jakie projekty warto się angażować? Czego unikać?

Na samym wstępie zaznaczam, że publikowane tutaj treści opierają się tylko i wyłącznie na moim doświadczeniu. 

Nie jestem ekspertem ds. współpracy, programów partnerskich, etc. - po prostu nazbierało mi się kilka kwestii, którym upust chcę dać właśnie tutaj, na blogu.

***
1. Przyjmuj propozycje, które są zgodne z Twoją wizją. 

To Ty masz pomysł na siebie. Ty decydujesz o czym piszesz i co sprawia ci największą frajdę. Spójny wizerunek, na który sobie pracujesz, można bardzo łatwo zniszczyć. Tracisz autentyczność - coś, co wyróżniało cię od innych blogerów. Przestajesz grać zgodnie z własnym sumieniem, zaczynasz być pionkiem. Ktoś napisał ci scenariusz, a ty, jak ta marionetka, posłusznie wykonujesz kolejne punkty. A że coś nie współgra z twoim światopoglądem? Drobiazg? 

Nie sądzę!

2. Mój blog - moja przestrzeń. Negocjuj warunki.

Może się zdarzyć tak, że jakaś propozycja na pierwszy rzut oka wyda ci się interesująca.
Z czasem jednak okaże się, że kilka punktów jest nie do przyjęcia. 
Czy odrzucać taką opcję?
Jeżeli projekt na serio zwrócił twoją uwagę, spróbuj negocjacji. 
Zaproponuj inne rozwiązanie, optymalne dla obu stron. 
Masz asa w rękawie - znasz swoją publiczność i wiesz, jaka informacja "przejdzie", a co sprawi, że czytelnik się wkurzy i pomknie w inne rejony internetu. 

3. Masz prawo do uczciwej zapłaty za swoją pracę!

Wykonujesz zlecenie, dostajesz zapłatę. Prosty mechanizm. 

Są różne formy współpracy. Kolejny raz możesz negocjować warunki. 

Mój apel jest następujący - nie daj robić z siebie frajera. 

Mnóstwo firm chce wykorzystać twój wizerunek, oferując marne wynagrodzenie (nie mówię tylko o finansowym). 

Pamiętaj, że zapłata za twoją pracę musi być satysfakcjonująca i adekwatna do stopnia zaangażowania. 

Jeżeli realizacja projektu wymaga sporo pracy, zakomunikuj ten fakt. Wypunktuj szereg czynności, które podejmiesz, by zadanie zostało wykonane. 

Bądź profesjonalny i traktuj swoją pracę serio. 

A jeśli ci powiedzą, że ktoś zrobi to taniej? 

Droga wolna.

Ja znam swoją wartość.

Wiem, że skoro się w coś angażuję, daję z siebie 10000%. Efekty mojej pracy, świadczą o mnie. 

Wielokrotnie usłyszałam, że jestem bezczelna albo zbyt pewna siebie.

Dlaczego?

Bo wiem, ile znaczę? 

Bo wiem, że jestem w czymś dobra i nie wstydzę się o tym mówić głośno?


***
Zwrócę się teraz do blogosfery - macie jakieś doświadczenia wynikające ze współpracy z firmami? Jeżeli chcecie podzielić się swoimi spostrzeżeniami, piszcie na maila: paulina.92@poczta.onet.pl, w tytule wpisując WSPÓŁPRACA bądź podzielcie się swoją historią w komentarzach. 









5 komentarzy:

  1. Jeszcze nie zaczęłam, a nawet nie wiedziałabym jak się za to zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam taką koleżankę, która ma ponad 18 000 000 wejść i ma głowę na karku. Weszła na mojego bloga i szczerze stwierdziła, ze jest ok. Wszystko pięknie, ladnie, tylko gdyby ona wiedziała, że w dniu w którym opublikowałem 20 wpis miałem 9 (dziewięć!) wejść!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy post :). Rozmawiałam z osobą, która studiowała marketing i polecała mi na początku brać wszystkie możliwości współpracy. Bardzo często takie współprace są bardzo ciekawym doświadczeniem, pomimo tego, że wielkiej kasy z tego nie ma.
    Niestety ostatnio gonie osoby, które wysyłają ten sam mail wielu osobą (łatwo to wyłapać). pogoniłam też pana, który za paczuszkę 100g herbaty chciał mieć niemal całą kampanię dotyczącą ów paczuszki...
    Uwielbiam prowadzić bloga i nie robię tego dla zysków, chociaż fajnie byłoby robić to co się kocha i zarabiać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, nie neguje tego, aby współpracowac z firmami. Często jednak praca, która wkładamy w dany projekt jest naprawdę ogromna, a tak jak sama wspomniałaś, koleś zaproponował 100 g herbaty. Uważam, ze warto określić swój poziom, poniżej którego nie schodzę. Łatwo jest przyzwyczajać zleceniodawców do korzystnych, dla nich, warunków. Co w efekcie niestety pózniej bardzo cieżko odkręcać :(

      Usuń

Napisz, co sądzisz