Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rozmkinka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rozmkinka. Pokaż wszystkie posty

17 lis 2014

Ja i moja frustracja

Od dłuższego czasu żyjemy w skomplikowanym związku. Mówiąc żyjemy mam na myśli siebie i swoją frustrację.

Już dawno chciałam poruszyć ten temat na blogu, jednak trudno mi było jakoś zacząć... Dziś mam ku temu powód. Kojarzycie niejaką Tinderellę? Dla tych, którzy nie w temacie, jest to niespełna dwuminutowa wersja współczesnego Kopciuszka.



Trudno się nie zgodzić, że rzeczywistość, w której przyszło nam funkcjonować, jest bardzo zbliżona, jeśli nie identyczna, do przedstawionej w powyższym filmiku.

Wracając jednak do pierwszego zdania mojego wpisu – ja i moja frustracja. Można rzec – niekończąca się opowieść... Nie mogę powiedzieć, że jestem samotna. Samotność jest wtedy, gdy nie ma wokół Ciebie nikogo z kim można by porozmawiać. Mogę natomiast powiedzieć, że jestem sama bądź, jako kto woli, jestem singielką.

W moim przypadku jest to permanentny stan... Codziennie zadaję sobie pytanie dlaczego?
Dlaczego ładna, mądra, pewna siebie dziewczyna (tak mówię o sobie ;)) nie potrafi zbudować poważnego związku?

Milion wypitych butelek wina i milion godzin analiz później, potrafię sobie nawet odpowiedzieć na to pytanie: ponieważ nie ma odpowiedniego człowieka.

Spotykam mnóstwo facetów, jednak żaden nie jest na tyle interesujący, bym była w stanie poświęcić mu więcej uwagi. A jeśli już ktoś ma potencjał, szybko okazuje się, że jest totalnym palantem...


Ha, mówię o budowaniu poważnego związku, a tak naprawdę nie chadzam nawet na randki. Nie chadzam, bo nie mam z kim – dlaczego współcześni faceci boją się zaprosić kobietę na kawę? Niezobowiązująca kawa, przyjemna rozmowa – to nie deklaracja miłości do grobowej deski!

Do tego faceci są jacyś tacy... nieśmiali? Szczególnie Ci przystojni? To tylko taka moja obserwacja czy Wam też się zdarzyło, że pan, który niekoniecznie przypadł wam do gustu potrafi zagadać, natomiast ten, który wam się spodobał, milczy? Wiem doskonale, że skoro ktoś mi się podoba, to również mogę podejść i sama zagadać, jednak ja wolę, żeby to facet zrobił pierwszy krok. Kobiety lubią być adorowane i zdobywane. Nie ma nic przyjemniejszego niż flirt, wymiana spojrzeń i uśmiechów... Jednak w większości przypadków na tym się kończy. Żadnej dalszej interakcji, GOD WHY?

Jeszcze jedna kwestia, a mianowicie kwestia życiowej zaradności. Uwielbiam ludzi kreatywnych, którzy mają coś do zaoferowania. Przy takich ludziach można się stale rozwijać, uczyć nowych rzeczy. Tego też wymagam od mojego przyszłego partnera. Potrzebuję kogoś z charakterem, pasją. Nie potrzeba mi biernego frajera, którego największą ambicją życia jest obalenie miliona browarów w piątek wieczór.

Fakt, że nie spotkałam jeszcze takiej osoby, ma wpłynąć na zmianę moich wymagań i oczekiwań wobec drugiej osoby? Mam zaniżać swoje kryteria? Ok, sama nie jestem idealna – zdaję sobie z tego sprawę. Jednak czy powinnam na siłę zmieniać swoje nastawienie, szukać byle kogo, by tylko móc mówić: tak jestem w związku? Totalny bezsens!

A może w drugą stronę, powinnam zmienić siebie, bym wpasowała się w kanon „dziewczyny idealnej”? Ile razy usłyszałam, że jestem za samodzielna, etc. To co, mam udawać, że mam dwie lewe ręce, nie potrafię nic zrobić wokół siebie, tylko dlatego, by facet mógł się wykazać? (właśnie przemawia moja frustracja).



Najlepiej być sobą.

Może spotka mnie to szczęście, że poznam kogoś, kto zaakceptuje mnie taką, jaką jestem?


PS. mądrości Carrie pochodzą tumblr.