20 kwi 2014

Święta i parcie na żarcie, czyli jak sobie radzić ze świątecznymi pokusami?

Po pierwsze Wesołego Alleluja! ;) Z tego miejsca chciałabym złożyć wszystkim, którzy tu od czasu do czasu zaglądają spokojnych, wesołych świąt ;) Dużo słońca, radości i relaksu w gronie najbliższych!

Czy tylko ja mam takie wrażenie, że po powrocie do domu na święta, przytyłam milion kilogramów? Na dobrą sprawę święta dopiero przed nami, a ja już zdążyłam sobie pofolgować ;) Nie oznacza to oczywiście, że pochłaniałam ogromne ilości wszystkich pyszności, co to to nie ;) Staram się uważać na to, co jem, jednak ostatnim dniom z pewnością mogę nadać tytuł cheat days. Wszystko za sprawą mojego wypieku – drożdżówki. Mam ogromną słabość do kruszonki i drożdżowego ciacha, nic na to nie poradzę. 
Drożdzówka, na pierwszym planie K R U S Z O N K A <3

Co więcej (w ogóle się nie usprawiedliwiam) to był mój pierwszy wypiek jeśli chodzi o drożdżówkę i... muszę, przyznać, że wyszła genialna! ;) Nie wiem dlaczego, ale dopiero w tym roku zabrałam się za pieczenie ciast samodzielnie. Zainspirowana przepisem z bloga premierówny, poszłam o krok dalej i upiekłam babę :D Co prawda, moje zdjęcie jakościowo nie powala i nie oddaje jej piękna, ale uwierzcie mi, że na żywo daje radę :D
Czekoladowa baba ;)

Tak się rozochociłam, że nawet zrobiłam sama pasztet (co by nie było aż tak drastycznie, to przemyciłam „swoje” składniki i pasztet wyszedł w wersji fit, żeby nie mieć wyrzutów sumienia :D).

Ogólnie zmierzam do tego, że ćwicząc i zmieniając swoje nawyki żywieniowe, należy się przestawić „raz, a porządnie”. Nie ma czegoś takiego jak „odstępstwo” od zasad racjonalnego odżywiana. Jak sobie zatem poradzić podczas świąt i innych, szczególnych okazji?
Przede wszystkim trzeba zachować umiar! Zasada złotego środka – nie przesadzamy z żarciem, oczywiście spróbujmy świątecznych potraw, mazurków i bab, jednak starajmy się ograniczyć ilość pochłanianych kawałków ;) Uważajmy też na godziny, w których jemy – lepiej unikać węglowodanów pod wieczór, kiedy nasz metabolizm spowalnia.
Można również wspomóc nasze zapracowane jelitka i przemycać do posiłków maksymalnie dużo warzyw, szczególnie tych zielonych. Stosujmy również zamienniki – przykładowo zamiast majonezu do jajek, wykorzystajmy odrobinę jogurtu naturalnego z dodatkiem soli morskiej i szczypiorku :)
Pamiętajmy, że zmiany zaczynają się w naszej głowie. Kwestia nastawienia psychicznego wpływa na to, jaka jest nasza percepcja otaczającej nas rzeczywistości. Nie sugerujmy się powszechnie obowiązującym stereotypami, że święta są od tego, żeby sobie pozwalać do woli i ładować w siebie tyle, ile oczy widzą. Gwarantuje, jeśli nauczymy się dozować sobie przyjemność, jaką jest jedzenie, wyjdzie nam to na dobre :) Czyż nie lepsze jest spędzanie wolnego czasu, gdy czujemy się znakomicie – najedzeni, a nie przejedzeni? Chyba, że wolicie zalec przed telewizorem, brzuchem do góry, to spoko – droga wolna ;)


Jak do tej pory nie możemy narzekać na pogodę, dlatego też warto to wykorzystać i pójść na wiosenny spacer ;) Do tego dochodzi kwestia treningu ;) Jak jest u Was? W święta robicie sobie „wolne” i rezygnujecie z treningu? ;)


Follow my blog with Bloglovin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz, co sądzisz