23 kwi 2015

Panu już dziękujemy – jak straciłam źródło motywacji do ćwiczeń i co zyskałam w zamian. Efekty po miesiącu ćwiczeń (zdjęcia)

Dzisiejszy tytuł trochę przewrotny – jak straciłam źródło motywacji do ćwiczeń... Straciłam źródło więc co, skończyły się treningi? Źródło owszem, zniknęło. Została jednak porządna dawka motywacji oraz, uwaga, NAWYK i bezwarunkowa miłość. Stan „nie mogę się doczekać kolejnego treningu” uważam oficjalnie za osiągnięty! Ba, dochodzi do tego, że w momencie, w którym zabieram się za trening, z tyłu głowy gdzieś się pojawia ponura myśl „skończę i będę musiała czekać aż do jutra, by znowu poćwiczyć!”. Dacie wiarę? ;)

Mój system – trening w domu, przy mojej muzyce, bez wymyślnych sportowych outfitów. Lustro, muzyka, stoper i ja. No dobra i sztanga, hantle, obciążenia i wszystkie inne utrudniacze ;)
Pomału komponuję swoją prywatną, minisiłkę. Aktualnie rozglądam się na stepem... ;)

Wzięłam się porządnie za siebie, bo miałam piękny (i dość banalny) plan: chcę dobrze wyglądać na plaży, nie wstydzić się swojego bikinibody i z dumą prezentować efekty moich squatów. No dobra, był również on– nie chodzi o to, że zaczęłam ćwiczyć, by przypodobać się drugiej osobie. Po pierwsze robię to dla siebie, jednak jak (chyba) każda kobieta chciałam być atrakcyjna w oczach mężczyzny. Faceta już nie ma w moim życiu (peszek), jednak motywacja, jak szalona, napędza do dalszych treningów!

Miesiąc regularnych treningów z obciążeniem oraz kontrolowaniem posiłków (przede wszystkim regularne ich spożywanie!). Pamiętajmy, że dojście do wymarzonej sylwetki to proces żmudny i czasochłonny. Nie da się w ciągu jednego miesiąca "naprawić" błędów, które zazwyczaj towarzyszyły nam przez całe życie! Dajcie sobie czas, nie odpuszczajcie, a efekty przejdą Wasze najśmielsze oczekiwania!! :)

Różne sytuacje mają miejsce, jednak skoro ciężko nad czymś pracuję, szkoda by tak po prostu odpuścić, bo po drodze życie zweryfikowało moją wizję szczęścia. #shithappens, szukam pozytywów. Ciąg przyczynowo-skutkowy: gdybym go nie poznała, nie miałabym tak silnego parcia, by dobrze wyglądać na plaży. Nie zaczęłabym trenować z obciążeniem, nie wyrobiłabym w sobie chęci dalszej pracy nad sobą. Przecież tu nie chodzi tylko o ciało (choć w moim przypadku to również ważny czynnik). 

Chodzi także o dyscyplinę i konsekwencję. Tego każdorazowo uczy mnie trening. Sam fakt, że ćwiczę w domu – traktuję to jako czas dla samej siebie. Inwestycja w moją osobę – coś, co w przyszłości wyda najlepszy plon! Każda minuta spędzona podczas wysiłku fizycznego, przybliża mnie do bycia jeszcze lepszą niż dnia poprzedniego.

#siła_jest_kobietą – za każdym razem, gdy coś dzieję się nie po Twojej myśli, nie przestawaj działać. Bierność to najgorsza z możliwych postaw, które możesz w danej sytuacji przybrać! Działaj, posuwaj się naprzód – nawet jeśli stawiasz bardzo małe kroki, to prędzej czy później i tak znajdziesz się u celu!


#GO_GIRL!  


13 kwi 2015

Jaki jest najskuteczniejszy trening?

Zacznij się zdrowo odżywiać. Regularnie trenuj i wysypiaj się. Wszyscy wałkują ten sam schemat, jednak tylko nieliczni potrafią tak naprawdę wdrożyć go w życie. Dlaczego? Bo to wymaga poświęceń. Bo to tak naprawdę ciężka praca, która – wierz lub nie – wymaga 100% zaangażowania, konsekwencji oraz świadomości. Proces zmian jest żmudny i czasochłonny. Czas jednak i tak upłynie czy tego chcesz, czy nie. Od Ciebie zatem zależy, jak ten czas spożytkujesz. Możesz wziąć się w garść, popracować nad własnym ciałem i swoimi słabościami.

źródło: tumblr 
Moja rada? Musisz odnaleźć się w świecie aktywności fizycznej – znajdź taki trening, który przyniesie Ci najwięcej satysfakcji. Nie patrz przez pryzmat efektów. One i tak się pojawią. Znajdź trening, który sprawi Ci przyjemność. Którego nie będziesz się mogła się doczekać!

W drodze na Spinning®
Nie chcę, żeby sport był dla Ciebie złem koniecznym. Czymś, co należy „odbębnić”. W zeszłym roku ćwiczyłam z Ewą Chodakowską, szczególnie upodobałam sobie Killera. Trening jest zaawansowany i męczący... Jednak ja każdorazowo zmuszałam się do odpalenia płytki i wykonania 45 minutowego treningu. Owszem, po skończonych ćwiczeniach były endorfiny i satysfakcja. Jednak sam proces „zabierania się” za trening był... sam w sobie nieprzyjemny. Czułam, że to mój obowiązek... 

Obowiązek, nie przyjemność. Nie tędy droga!

Dzisiaj, oprócz zajęć Spinning, które prowadzę, sama ćwiczę w domu. Mnóstwo przyjemności sprawia mi rozpisywanie swoich treningów. Inspiracji szukam przede wszystkim na Instagramie – kopalnia superćwiczeń. Serio! Powstanie jednak osobny post o inspirujących profilach na IG, które warto śledzić ;)

źródło: tumblr
Nie mówię oczywiście, że treningi Ewy są złe – jest to dobra opcja dla osób, które nie mają czasu rozkmniać, jakie ćwiczenia wykonywać. Mamy podany na tacy zgrabny trening – nic tylko ćwiczyć ;) Mnie jednak przestało to wystarczać. Dobrze jest określić swoje fitnesscele*. Masz? Świetnie! Teraz bierz się do roboty. Zdrowe żywienie i trening. Regenracja. Powatrzaj jak mantrę ;)
Perfekcja nie istnieje. Istnieje jednak progres! Dlatego nie odpuszczaj! Działaj, niech Twoje efekty będą motorkiem napędowym do dalszej pracy! :)
Nie czarujmy się, zajmie Ci to dużo czasu. Nie ma tutaj drogi na skróty. Zrób jednak wszystko, by była to czysta przyjemność. W ten sposób będzie to będzie Twój styl życia. I o to właśnie chodzi.

*Określam, jak chcę wyglądać. Tylko w ten sposób jestem w stanie dobrać odpowiednie ćwiczenia do modelowania mojej sylwetki.

2 kwi 2015

Nie samą owsianką żyje człowiek. Prawdopodobne błędy, które popełniasz w trakcie odchudzania. Pierwsze urodziny bloga. Przykładowe posiłki (zdjęcia)




Czyżbym coś przegapiła?

Owszem, pierwsze urodziny bloga. Ignorancja - moje drugie imię ;)

Sto lat zmotywowac.blogspot.com!

Sprawdziłam kiedy pojawił się pierwszy post - 2.03.2014 ;) Przy okazji wybrałam się w sentymentalną podróż po innych wpisach i aż zaniemówiłam z rozpaczy...
Czasem dobrze jest spojrzeć wstecz i zobaczyć, w jakim miejscu obecnie się znajdujemy (szukaj Czytelniku głębszego sensu).
Już wyjaśniam o co mi chodzi - przykładowo post o spinning (celowo piszę małą literą). Ładowanie bzdur i wprowadzenie ludzi w błąd, to specjalność klubów fitness. Bazują one na niewiedzy klientów, których karmią fajnymi, pustymi sloganami. Podobnie rzecz wygląda z trenerami - większość z nich samozwańcza, bez odpowiedniego przeszkolenia (na rynku jest moc szkoleń z zakresu indoorcycling). Uprawiają swoją ułańską fantazję podczas 50 minutowych zajęć, a nic dobrego z tego nie wychodzi...
Frustracja wylana, mogę iść dalej ;)
Wracając do meritum - kiedyś a dziś. Sprawdzam czy ruszyłam do przodu, rozwinęłam się w kierunku, który mnie interesuje.
Po roku czasu, ku mojej uciesze, mogę stwierdzić - TAK. Była zajawka - spinning. Dziś - certyfikowana instruktorka :)

Tak, chwalę się ;)

Marzenia i cele są po to, aby je realizować. Jeden etap zaliczony, spokojnie. Kolejne przede mną ;) #neverstop

____________________________________________________________________

Przechodząc do głównego tematu mojej dzisiejszej rozkminy... Tytuł nieprzypadkowy - nie samą owsianką żyje człowiek. Prawdopodobne błędy, które popełniasz w trakcie odchudzania.

  1. Pierwszy podstawowy błąd - PATRZYSZ NA INNYCH LUDZI. Patrzysz, bo to Cię motywuje. Może patrzysz z zazdrością na jędrne pośladki obcej kobiety, wzdychasz, bo też o takich marzysz, a tu ciągle nic! #fitfam na Instagramie, Facebooku, w TV - wszędzie. Bombarduje Cię zewsząd info o PRZEPISIE NA SUKCES, wdrażasz te zasady, a nic się nie zmienia. Frustracja zmienia się w rozgoryczenie, rzucasz wszystko w kąt, wracasz do starych nawyków i... owszem dupcia rośnie, tylko nie w taki sposób, jakbyś sobie tego życzyła. Spokojnie, nie jesteś sama :) Ja też przez to przeszłam! Patrzyłam, wdrażałam te złote zasady, a efekt odwrotny do zamierzonego - dodatkowe kilogramy, o zgrozo. 
TO, CO SPRAWDZA SIĘ W PRZYPADKU INNYCH LUDZI, NIEKONIECZNIE SPRAWDZI SIĘ U CIEBIE. 
          Upłynęło sporo czasu, zanim zrozumiałam, że tajemnica tkwi we mnie samej. Nauczyłam się słuchać potrzeb swojego organizmu. Wcześniej ograniczałam się we wszystkim, przykładowo wyeliminowałam całkowicie z mojej diety pieczywo, które przecież tak bardzo lubię! 

Owszem, dobrze jest ciągle czytać, dokształcać się, szukać nowych inspiracji. Nie przyjmuj jednak wszystkiego za pewnik, bo oszalejesz. To, że jakaś laska osiągnęła sukces, bo nie jadła jabłek - super! Tak może było w jej przypadku! U Ciebie droga może wyglądać zupełnie inaczej! Naucz się selekcji informacji - metodą prób i błędów sprawdzaj kolejne proponowane rozwiązania. Na pewno będziesz wiedziała, kiedy wszystko gra - będziesz czuła się pełna energii, gotowa do działa i przede wszystkim szczęśliwa :)

Jak sprawa wygląda teraz u mnie? Jem wszystko, na co mam ochotę. Założyłam dzienniczek, w którym zapisuję dokładną godzinę i wszystko, co zjadłam.

Staram się przestrzegać regularności posiłków - co 3 godziny (wszystko jest uzależnione od godzin pracy, uczelni, etc.). 

Kupiłam ładne pojemniki, z których aż przyjemniej się je ;) 


Piję duuużo wody! Na serio. Butelka 1,5 litra to moje minimum. Dzierżę ją zawsze pod pachą ;) 


           2. Prawdopodobnie Twój drugi błąd - NIE ĆWICZYSZ SIŁOWO! O treningu siłowym wiele się nie wypowiem, bo sama dopiero zaczęłam. Muszę jednak przyznać, że odkrywanie tego świata sprawia mi wiele satysfakcji ;) Domową siłownię uzupełniam na bieżąco - gryf, obciążenia, hantle, piłki! Od dwóch tygodni ćwiczę 6 razy w tygodniu (inspiracji szukam na YT, Instagramie...) i muszę przyznać, że już widzę pierwsze efekty!!

Jest jeszcze sporo do zrobienia, ale nie odpuszczam ;)





          3. Brakuje Ci REGULARNOŚCI - a może w sumie dziś sobie daruję trening, bo pada deszcz, a ja jestem zmęczona.

          4. Problemem może być też kwestia konsekwencji. Dużo ćwiczysz, a potem żresz bez opamiętania (No co przecież tak ciężko ćwiczę, to zasługuje - true story...). 

         5. W MOIM PRZYPADKU - ograniczenie ilości spożywanego alkoholu! Lampka (no dobra butelka wina), relaks wieczorem przy dobrej muzyce, książce? Jasne, zamień wino na herbatę zieloną bądź z imbirem i relaksuj się do woli!
  
        6. PRZESADNE, wręcz maniakalne przestrzeganie zasad zdrowego żywienia. I tutaj znów JA :D Codziennie rano owsianka, broń Boże inne jadło! 

Dziś: nie rezygnuje z owsianki, owszem jadam - od czasu do czasu naprawdę smakuje rewelacyjnie ;) 
Przykład moich śniadań:

Jajecznica z warzywami, bułka z serkiem naturalnym i oliwkami 
Kanapki i jajko na półtwardo :D

Omlet z warzywami <3

Jaglana z bakaliami, bananem i kiwi. Do picia świeży sok z grejpfruta

Owsianka ;) Zielone cuś z imbirem ;) 

Placuszki jaglane z twarogiem, jabłkiem i cynamonem ;)


Propozycje obiadowe: 

Grillowany cyc, kuskus, warzywa z pary ;)

Pulpeciki z indyka na parze, brokuł na parze oraz naturalny ryż z cukinią  i pomidorami ;)

Teraz się skup, bo mówię personalnie do Ciebie. Mam nadzieję, że uda Ci się wypracować swoją własną drogę. Pamiętaj, bądź otwarta na to, co Cię otacza - nie przyjmuj jednak wszystkiego za pewnik. Próbuj, eksperymentuj - nie ma tutaj drogi na skróty. Obserwuj reakcje swojego organizmu. Najlepiej wszystko zapisuj! Zapewne jak większość osób masz dobrą pamięć, ale krótką! ;) 

Rób cotygodniowe podsumowania - przyjrzyj się temu, co jadłaś. Może jest coś z czego nie jesteś zadowolona? Może zauważysz swoje "grzeszki", które z tygodnia na tydzień będziesz eliminować? 

Pamiętaj SZCZEROŚĆ ze samą sobą to podstawa! Nie ukrywaj tego kawałka ciasta, on i tak nie zniknie, nawet jeśli nie zapiszesz go w dzienniczku ;) 

Nie odczuwaj wyrzutów sumienia! Zjadłaś coś pysznego - świetnie, rozkoszuj się tą chwilą! Jedzenie ma być przyjemnością*!



*Uprasza się również o podchodzenie do sprawy racjonalnie. Żarcie to przyjemność, to racja, jednak zachowaj zdrowy rozsądek! ;) 


No to tyle w temacie... w końcu nie samą owsianką żyje człowiek... ;)