Motywacja pozwala Ci zacząć, nawyk pozwala wytrwać
Trzy miesiące żywienia się cateringiem dietetycznym były przede wszystkim wygodne. Nie musiałam martwić się o swoje posiłki, wszystko miałam gotowe i dostarczone pod nos, dosłownie.
Sam fakt, że nasza dieta pudełkowa dobiegła końca nie przerażał mnie tak bardzo, jak stan, z jakim przyszło mi się zmierzyć po upływie trzech miesięcy...
... jak ja do jasnej cholery się zmobilizuję i zacznę przygotowywać lunchboxy? Skąd będę czerpała inspirację? Na moje szczęście w internetach roi się od przepysznych przepisów, które nie tylko nie zrujnują zawartości mojego portfela, a także nie wpłyną drastycznie na moje gabaryty ;)
Z racji tego, że co do zasady jestem osobą cierpliwą, acz odrobinę nerwową, doskonale wiedziałam, że zanim przystąpię do przygotowywania posiłków na cały dzień, muszę zaopatrzyć się w pudełka.
Zapewne w w Waszych domach również przewala się sterta pojemniczków, jednak jak przyjdzie co do czego to:
a). nie wiem gdzie jest wieczko od konkretnego pudła;
b). samo znikanie w czeluściach szafek w poszukiwaniu odpowiedniego przykrycia skutecznie wybija mnie z rytmu i całe moje gotowanie trafia szlag.
Tak więc, przezorna Paula, wolała uniknąć tego typu scenariuszy i jeszcze za czasów fitcateringu, zdecydowała się na zakup dwóch kompletów pojemników w różnych rozmiarach. Taka gastronomiczna matrioszka - pudełka w różnych rozmiarach, których przechowywanie nie zajmuje dużo miejsca.
Pojemniki: IKEA |
Skoro zaplecze mam zapewnione, mogę spokojnie zabierać się za przygotowywanie posiłków na cały dzień. Mija pierwszy tydzień moich kuchennych rewolucji i muszę przyznać, że maksymalnie ułatwiam sobie życie. Przygotowuję tak zwane dania jednogarnkowe (no dobra, jednopatelniowe), a urozmaicam je jedynie dodatkami. Na zdjęciu powyżej bazowy makaron pełnoziarnisty z piersią kurczaka w sosie pomidorowym z dodatkami. Wersja I: ser pleśniowy i oliwki. Wersja II (obiadowa): pestki dyni i ziarna słonecznika oraz gotowana brukselka w roli przystawki.
Pierwsze śniadanie jemy w domu (na szczęście!). Rozkoszujemy się domowym omletem w wersji deluxe. Muszę przyznać, że wcześniej należałam do miłośników owsianki na śniadanie, jednak odkąd spróbowałam białkowo-tłuszczowego wariantu - przepadłam. Połączenie to zapewnia mi uczucie sytości na najbliższe 3-4 godziny (bez jaj!), dlatego też po drugie śniadanie sięgam w pracy, zazwyczaj około 11:00.
Omlet ze szpinakiem, szynką dojrzewającą, mozarellą i suszonymi pomidorami - NIEBO! |
Na drugie śniadania mam najprostszy w świecie patent: jogurt, w zależności od nastroju, grecki bądź naturalny, z bakaliami, ziarenkami i owocami (świeżymi bądź mrożonymi).
Drugie śniadanie: jogurt naturalny, mrożone owoce, pestki dyni, orzechy nerkowca, migdały, słonecznik, błonnik, amarantus |
Obiad macie niechronologicznie w pierwszej części posta ;)
Przekąska bądź kolacja, w zależności od mojej sytości, to owoc z serkiem wiejskim bądź inna potrawa, na przykład zapiekanka z mięsem wieprzowym, kaszą pęczak, suszonymi pomidorami, mozzarellą i koperkiem.
Zapiekana z chudym mięsem wieprzowym z mozzarellą i kaszą pęczak |
Staram się stawiać na dobre jakościowo jedzenie, unikać żywności przetworzonej i w miarę możliwości zabezpieczać się i mieć w zamrażarce pod ręką mrożone owoce i warzywa. Dzięki takiemu zabezpieczeniu można wyczarować "coś z niczego" i wykreować smaczny i pełnowartościowy posiłek. Z pewnością odrobina samozaparcia i dobrej organizacji się przyda, by nie poddać się po pierwszym tygodniu samodzielnego gotowania.
Czasem jednak porzucamy pudełka i stołujemy się na mieście. Co wybieramy?
Jajecznica z szynką, sałatka i twarożek Cafe przy ulicy Łódź |
Najlepszy na świecie zestaw śniadaniowy nr 7 w Breadni (Piotrkowska 86) Jajka sadzona z szynką, twarożek z warzywami, łosoś i pasta rybna! Palce lizać :) |
Na sam koniec standardowo pytanie do Was - przygotowujecie sami lunchboxy? A może sięgacie po gotowe rozwiązania i stołujecie się na mieście? :) Dajcie znać w komentarzu!
Twoje propozycje posiłków wyglądają bardzo kusząco. Z chęcią skusiłabym się na ten makaron czy omlet ... A co do lunchboxów to staram się je robić. Zwłaszcza jeśli mam świadomość, że mój napięty grafik nie pozwoli mi przygotować niczego na szybko. I muszę przyznać, że to dużo pomaga przede wszystkim w jedzeniu o stałych porach. Więc mam nadzieję, że będę się coraz bardziej zaprzyjaźniać z takim przygotowywaniem jedzenia na kolejny dzień. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) No ja właśnie mam podobnie - deficyt czasu mocno daje się we znaki, dlatego przygotowywanie posiłków to mój obowiązkowy punkt wieczoru! ;)
UsuńUwielbiam takie omety, ja polecam pojemniki bento :D
OdpowiedzUsuńNajwiększy problem mam z obiadem, który mogłabym zabrać do pracy... Pojawi się więcej propozycji na dania jednogarnkowe? :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej! :)
UsuńSuper!
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, motywuje i zachęcam do działania!
http://drapektrenuje.blogspot.com/