Co
tak naprawdę musi się wydarzyć, abyś zaczęła działać? Ile
osób, tyle sposobów na motywację. Nie ma ustalonego schematu
działania – na jednego stymulująco podziała bodziec wzrokowy
(przeglądanie zdjęć, filmów z inspiracjami), na drugiego partner
treningowy, trzeci zaś sam w sobie jest motywacją, i stanowi dla
kogoś ten zapalnik „rusz się i zrób coś dla siebie”.
Niezależnie
od tego, który typ reprezentujesz, dobrze, że masz coś, co
sprawia, że zaczyna Ci się chcieć. Najtrudniej jest wykrzesać z
siebie chęć, by w ogóle zacząć. I nie mówię tutaj o treningu
sześć razy w tygodniu po minimum godzinie. Mówię tutaj nawet 15
minutowej porannej gimnastyce bądź półgodzinnym spacerze. Jeżeli
wiesz, że masz problem z utrzymaniem motywacji, zacznij od małych
kroków. Istnieje coś takiego jak filozofia kaizen. To właśnie
zaczynanie od krótkotrwałego wysiłku może przyczynić się do
tego, że złapiesz bakcyla i będziesz chciała więcej i więcej ;)
Okaż
sobie więcej cierpliwości. Efekty nie pojawią się z dnia na
dzień. Naucz się czerpać radość z samego procesu ulepszania
swojego ciała. Trenujesz ponieważ kochasz swoje ciało. Zależy Ci
na zdrowiu i pełnej sprawności. Chcesz, aby Twój organizm działał
prawidłowo jak naoliwiony mechanizm. Jeżeli Twoją głowę
wypełniają negatywne myśli i wyrzuty sumienia, to wiedz, że
działasz na szkodę samej sobie. Szukaj w sobie pozytywnych emocji.
Dobre myśli przyciągają dobre rzeczy. Zmień sposób postrzegania
samej siebie. Zacznij zauważać swoje mocne strony i na pewno nie
daj się stłamsić niedowartościowanym jednostkom, które poniżając
drugiego człowieka, chcą budować swoje marne ego.
Warto uczyć się akceptacji. Nie wolno jednak jej mylić z całkowitą bezwładnością. Jeżeli jesteś pewna, że zmiana wyjdzie Ci na dobre, małymi krokami zacznij ją wdrażać. Nie pozwól jednak, aby ktoś z zewnątrz dyktował warunki. Każdy ma swoje życie i jest od początku do końca odpowiedzialny za jego jakość.
To zdanie na Twoim zdjęciu bardzo do mnie przemawia i motywuje. Nieraz zatrzymywałam się myślami zbyt długo na osobach, które celowo chciały mnie zranić, zachowywały się wobec mnie bezczelnie i nie chciały zauważać moich sukcesów, bo pokazywało to ich własną małość. :) Dzięki za dawkę motywacji! :D
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że u mnie to działa tak, że muszę mieć kryzys żeby zacząć działać. Dopóki wszystko idzie zgodnie z planem to nie za bardzo jestem w stanie się zmobilizować. Dopiero jak coś jest nie tak to wypisuję rozwiązania i plusy. Ostatnio na przykład miałam kryzys w firmie i zastanawiałam się co zrobić żeby poprawić kondycję . Po długich walkach ze sobą doszłam do wniosku, że najlepszym pomysłem będzie wdrożenie nowego oprogramowania dynamics 365 for operations i rzeczywiście przynosi to już efekty. Ale niestety musiało dojść do punktu kryzysowego.
OdpowiedzUsuń