4 wrz 2017

Zrobiłam wegański pasztet z selera


Jeszcze pół roku temu posiłek bez mięsa nie był dla mnie posiłkiem. Obiad równoznaczny był z kawałem mięsiwa, bo jak nie było mięsa, to była agresja.

Nie wiem co się zadziało, ale od dłuższego czasu moja piramida żywienia wywróciła się do góry nogami i mięso przestało być koniecznością. Komponując posiłki do pracy wybieram głównie warzywa, mięso natomiast wybieram, gdy jadam na mieście bądź jestem u Mamy. 

Taki tryb żywienia na chwilę obecną bardzo mi pasuje i coraz częściej sięgam po przepisy kuchni wegańskiej. Zależy mi na spożywaniu jeszcze większej ilości warzyw, jednak moja kreatywność kończy się zazwyczaj na obraniu i pokrojeniu marchewki ;) Z pomocą jednak przychodzą internety oraz książki (między innymi niezastąpiona Jadłonomia <3). 

Moja ciekawość została zaspokojona w miniony weekend, kiedy to dorwałam się do piekarnika i upiekłam swój pierwszy w życiu warzywny pasztet. Gdyby ktoś kiedyś mi powiedział, że będę zajadać się pajdą chleba z pasztetem domowej roboty z ogórem kiszonym, to popukałabym się z niedowierzaniem w czoło. 

Najlepsze w tym wszystkim jest fakt, że pasztet nawet w konsystnencji i kolorze, i smaku przypomina ten prawilny, z mięsiwa. Coś wspaniałego. 
Po tym przydługim wstępie zachęcam do zakupienia kilograma selera i zrobienia sobie wegańskiej wariacji na temat dobrego i poczciwego pasztetu ;) 

Składniki:
1 kilogram selera
3/4 szklanki kaszy jaglanej (suchej) 
szklanka orzechów włoskich 
biała część pora
100 ml oleju
2 ziarna ziela angielskiego i 2 liście laurowe
suszona natka pietruszki, lubczyk, mielona kolendra, gałka muszkatałowa, sól i pieprz
sos sojowy

Oto jak zrobić:
Kaszę gotujemy, por kroimy w talarki i wrzucamy na rozgrzany olej razem z liśćmi laurowymi oraz zielem angielskim. Orzechy rozdrabniamy, seler obieramy i ścieramy na tarce, na dużych oczkach.

W momencie, gdy nasz por będzie miękki, wyciągamy przyprawy i wrzucamy seler. Dusimy pod przykryciem na mniejszym ogniu. 

Gdy seler będzie gotowy, łączymy go z ugotowaną jaglanką, dodajemy orzechy, przyprawy i sos sojowy (ja zawsze dodaję przyprawy na oko, polecam próbować i kontrolować czy jest to smak, który nam odpowiada).

Całość przekładamy do keksówki i wstawiamy do rozgrzanego piekarnika. Pieczemy w 200 stopniach przez 30-45 minut.

Pasztet wyciągamy, czekamy aż ostygnie, wkładamy do lodówki na całą noc i rano spożywamy. W realnym świecie wygląda to tak, że nie możesz się doczekać jego smaku, jak trochę przestygnie i da się w miarę kroić, to od razu ładujesz go na kanapkę i wcinasz ;) 



Smacznego. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz, co sądzisz