Od dłuższego czasu
żyjemy w skomplikowanym związku. Mówiąc żyjemy mam
na myśli siebie i swoją frustrację.
Już
dawno chciałam poruszyć ten temat na blogu, jednak trudno mi było
jakoś zacząć... Dziś mam ku temu powód. Kojarzycie niejaką
Tinderellę? Dla tych, którzy nie w temacie, jest to niespełna
dwuminutowa wersja współczesnego Kopciuszka.
Trudno
się nie zgodzić, że rzeczywistość, w której przyszło nam
funkcjonować, jest bardzo zbliżona, jeśli nie identyczna, do
przedstawionej w powyższym filmiku.
Wracając
jednak do pierwszego zdania mojego wpisu – ja i moja frustracja.
Można rzec – niekończąca się opowieść... Nie mogę
powiedzieć, że jestem samotna. Samotność jest wtedy, gdy nie ma
wokół Ciebie nikogo z kim można by porozmawiać. Mogę natomiast
powiedzieć, że jestem sama bądź, jako kto woli, jestem singielką.
W
moim przypadku jest to permanentny stan... Codziennie zadaję sobie
pytanie dlaczego?
Dlaczego
ładna, mądra, pewna siebie dziewczyna (tak mówię o sobie ;)) nie
potrafi zbudować poważnego związku?
Milion
wypitych butelek wina i milion godzin analiz później, potrafię
sobie nawet odpowiedzieć na to pytanie: ponieważ nie ma
odpowiedniego człowieka.
Spotykam
mnóstwo facetów, jednak żaden nie jest na tyle interesujący, bym
była w stanie poświęcić mu więcej uwagi. A jeśli już ktoś ma
potencjał, szybko okazuje się, że jest totalnym palantem...
Ha,
mówię o budowaniu poważnego związku, a tak naprawdę nie chadzam
nawet na randki. Nie chadzam, bo nie mam z kim – dlaczego
współcześni faceci boją się zaprosić kobietę na kawę?
Niezobowiązująca kawa, przyjemna rozmowa – to nie deklaracja
miłości do grobowej deski!
Do
tego faceci są jacyś tacy... nieśmiali? Szczególnie Ci
przystojni? To tylko taka moja obserwacja czy Wam też się zdarzyło,
że pan, który niekoniecznie przypadł wam do gustu potrafi zagadać,
natomiast ten, który wam się spodobał, milczy? Wiem doskonale, że
skoro ktoś mi się podoba, to również mogę podejść i sama
zagadać, jednak ja wolę, żeby to facet zrobił pierwszy krok.
Kobiety lubią być adorowane i zdobywane. Nie ma nic
przyjemniejszego niż flirt, wymiana spojrzeń i uśmiechów...
Jednak w większości przypadków na tym się kończy. Żadnej
dalszej interakcji, GOD WHY?
Jeszcze
jedna kwestia, a mianowicie kwestia życiowej zaradności. Uwielbiam
ludzi kreatywnych, którzy mają coś do zaoferowania. Przy takich
ludziach można się stale rozwijać, uczyć nowych rzeczy. Tego też
wymagam od mojego przyszłego partnera. Potrzebuję kogoś z
charakterem, pasją. Nie potrzeba mi biernego frajera, którego
największą ambicją życia jest obalenie miliona browarów w piątek
wieczór.
Fakt,
że nie spotkałam jeszcze takiej osoby, ma wpłynąć na zmianę
moich wymagań i oczekiwań wobec drugiej osoby? Mam zaniżać swoje
kryteria? Ok, sama nie jestem idealna – zdaję sobie z tego sprawę.
Jednak czy powinnam na siłę zmieniać swoje nastawienie, szukać
byle kogo, by tylko móc mówić: tak jestem w związku? Totalny
bezsens!
A
może w drugą stronę, powinnam zmienić siebie, bym wpasowała się
w kanon „dziewczyny idealnej”? Ile razy usłyszałam, że jestem
za samodzielna, etc. To co, mam udawać, że mam dwie lewe ręce, nie
potrafię nic zrobić wokół siebie, tylko dlatego, by facet mógł
się wykazać? (właśnie przemawia moja frustracja).
Najlepiej
być sobą.
Może spotka mnie to szczęście, że poznam kogoś, kto
zaakceptuje mnie taką, jaką jestem?
PS. mądrości Carrie pochodzą tumblr.
Spotka kochana napewno!!! Mnie spotkało kiedy zupełnie totalnie przestałam wierzyć w facetów, stwierdziłam, że to obiekty bez ambicji- mózgu i jakiegokolwiek pojęcia o kobietach (tak wtedy myślałam) i nagle bam spotkałam osobnika, który nie wykazuje a takich cech:)
OdpowiedzUsuńWierzę to w z całej siły!! :)) Dzięki za miłe słowa :) i gratuluję, że udało Ci się odnaleźć kogoś wartościowego w tym całym galimatasie! :)
Usuńwiesz co... też byłam samodzielną singielką, ładna, mądra, zaradna. Tak sobie mówiłam. I większość facetów się mnie bała. Dobra praca, własne mieszkanie. Bali się tej mojej niezależności, nie wytrzymywali długo. Ale ja też się trochę bałam - że będę się dusiła, że będę musiała się zajmować jakimś niezaradnym gogusiem, który najbardziej na świecie kocha swoją mamę (tak, tak, z takimi też się spotykałam:)). Bo spotykałam nieudaczników, świnie, oszustów :) cały przekrój. I bałam się zaufać. Potem spotkałam przez przypadek Faceta. Dałam się zaprosić na kawę, gadaliśmy było sympatycznie. Spodobałam mu się, zabierał mnie na randki, zależało mu. Pisał, dzwonił, otoczył mnie sobą. Czułam, że się zakochał i przestraszyłam się, bo był w tym wszystkim kochany i uznałam, że z pewnością jest oszustem lub nieudacznikiem. Przestałam się odzywać, miałam dużo pracy i mnie pochłonęła, a raczej dałam się pochłonąć. Po roku i kilku jeszcze doświadczeniach z innymi randkowiczami... przez przypadek spotkaliśmy się znowu. Zaimponował mi czymś co wyszło w rozmowie. Potem przyznał się, że cały rok dążył do tego żeby mi zaimponować, czekał na mnie i liczył na spotkanie. Zabrał mnie na randkę, potem kolejną... i teraz jest moim Mężem :) i jesteśmy bardzo szczęśliwi.
OdpowiedzUsuńdałam mu szansę, nie mówię, że było łatwo... sama do tej pory łapię się na tym, że muszę wszystkim naokoło coś udowodnić, ale już potrafię zaufać, to co piszesz bardzo mi przypomina mnie sprzed kilku lat. Z jednej strony faceci są jacy są, ale istnieją też porządni, fajni mężczyźni, prawdziwi mężczyźni. Tylko czasami będąc tak bardzo samodzielne nie chcemy tego nawet zauważyć :)
Chyba każdy człowiek musi przejść swoją drogę, jednak ja się czasem boję, że mnie nie spotka nic dobrego. Zraziłam się już milion razy i, tak jak napisałaś, najzwyczajniej w świecie boję się angażować. Z góry zakładam, że i tak nic z tego nie będzie więc po co inwestować w coś bez przyszłości... :( Jednak, z racji tego, że jestem niepoprawną optymistką, trzymam się kurczowo nadziei, że i na mnie czeka gdzieś tam KTOŚ wyjątkowy ;)
UsuńŻyczę dużo miłości i przesyłam pozdrowienia! :)
rany boskie, im dalej czytałam Twój tekst, tym bardziej wydawało mi się, że czytam o sobie.
OdpowiedzUsuńnie martw się, nie jesteś odosobniona! ;)
pozdrawiam, G. :*
Na spokojnie znajdziesz kogoś, tylko nie idealizuj zbyt swojego wybranka. Każdy ma wady i poprostu trzeba się zastanowić, czy z tymi jego wadami damy radę żyć.
OdpowiedzUsuńDokładnie, nie ma nikogo doskonałego ;). Świat ewoluuje, wszystko się zmienia, może nadszedł czas, abyś Ty zaprosiła faceta na randkę? :)
OdpowiedzUsuń